ODCINEK 13. ROZDZIAŁ 2

Przemek Corso Podziemne Miasto

POPRZEDNI ODCINEK:

ODCINEK 12: ROZDZIAŁ 2

***

– Pani Krysiu…
Woźna odwróciła się do niego.
– Tak? – zapytała wyraźnie zdziwiona.
– Czy zna pani kogoś, kto ma garaż do wynajęcia? Blisko centrum i za niewielkie pieniądze?
Zamrugała kilka razy, a później zająknęła się.
– Jejku, nie wiem… Zaskoczył mnie pan.
– A mogłaby pani popytać? Zadzwonić? Wysłać… no nie wiem…
– Mogę napisać kilka sms-ów – zaproponowała, zadowolona ze swojego pomysłu.

Karcz uśmiechnął się z satysfakcją. O to właśnie mu chodziło.
– Będę bardzo wdzięczny – powiedział i już miał odchodzić, ale nagle coś sobie przypomniał. – Słyszała pani o starej mleczarni niedaleko dworca?
Znowu zamrugała, jakby analizowała informacje, które docierają do niej z zewnątrz.
– Ta ruina? – spojrzała na niego podejrzliwie. – Stara mleczarnia… A w zasadzie tylko część administracyjna. Panie Robercie, ona od lat stoi i się sypie.

Była jakaś właścicielka, chciała coś tam robić, ale bez pieniędzy nie da rady…
– Fakt – mruknął pod nosem.
– Tam była też jakaś afera kilka lat temu. Nawet w telewizji o tym gadali.
– O czym dokładnie? – zainteresował się, a jego kark znowu zaczął mrowić.
– Bo wie pan… – zaczęła konspiracyjnym tonem, zupełnie jakby to, co chciała za chwilę powiedzieć, nie było ogłoszone wszem wobec w ogólnopolskich mediach, tylko stanowiło tajemnicę tajemnic. – Bo tam jakieś dokumenty walały się po całym podwórku. Latały jak liście na wietrze. Ktoś to w końcu zauważył, zadzwonił gdzie trzeba… No wie pan. A tam jakieś karty pracowników i cuda na kiju… Dane osobowe podobno czy coś…
– Pracowników mleczarni?
– Chyba też. Ale wie pan, cholera wie, co tam było w tym budynku. Kiedyś to mleczarnia, a później to co innego… Nie wiadomo.
– Nie wiadomo?

Krystyna podrapała się po nosie.
– A może i wiadomo? – zastanowiła się. – A bo ja wiem… Jakieś firmy na pewno. Zresztą co ja tu panu będę oczy mydliła… Wiadomo to tyle, że tam już nic nie ma. Budynek do rozbiórki powinien pójść, a tak to stoi i straszy. Zakała i tyle. Bez miłości zostają same kości…

Karcz stał przez chwilę i przyglądał jej się nieobecnym wzrokiem. Wsadził ręce do kieszeni kurtki i palcami odnalazł kluczyki do samochodu. W końcu się uśmiechnął i potrząsnął lekko głową, jakby chciał odpędzić niechciane myśli.

– Pani Krysiu – zwrócił się do niej po raz ostatni. – Bardzo dziękuję i proszę pamiętać o garażu, dobrze? Jak się pani czegoś dowie, będę wdzięczny.
Woźna stanęła na baczność, wystawiła język i zasalutowała.

Widząc to, nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem. Już nie miał żadnych wątpliwości, dlaczego była tak lubiana przez wszystkich uczniów. Po prostu podążała z duchem czasu.

– Się śmieje, się śmieje – skomentowała jego reakcję z zadowoleniem. – Śmiech to zdrowie, a pan, co jak co, ale rzadko się uśmiecha. Mówią, że pan w chmurach chodzi…

Karcz zastanowił się, lekko zbity z tropu.
– Dobrze, że nie w chmurze – zażartował.

Tym razem woźna parsknęła śmiechem.
– Jak tak stawia pan sprawę, to rzeczywiście dobrze.

***

NASTĘPNY ODCINEK:

ODCINEK 14: ROZDZIAŁ 2

Dołącz do rozmowy

Dołącz do rozmowy

Autor

Sylwia

TO MOŻE PAŃSTWA ZAINTERESOWAĆ

2025-04-18
Wielka Sobota
Święconka jest tradycją polską. Jeżeli gdzieś za granicą ta tradycja jest znana to z powodu obecności Polaków, Polonii, lub polskich misjonarzy.
2025-04-18
Wielki Piątek
Mój Ojciec mnie tego nauczył żeby się modlić o wstawiennictwo do Dobrego Łotra. Nie wiemy jak ten człowiek miał na imię, ale został publicznie i oficjalnie kanonizowany przez samego Jezusa.
2025-04-18
Wielki Czwartek święto kapłanów
Wielki Czwartek święto kapłanów. Mieliśmy w rodzinie kilku, kilku innych nadal mamy. Jeden z kuzynów mojej babki był księdzem i przeorem w klasztorze. Gdy przyjeżdżał w odwiedziny witało się go całując w rękę. Bo te jego ręce były wyświęcone i codziennie podnosiły Pana Jezusa. Ale zaraz potem dostawał po łapach, gdy sięgał w kuchni wyjadać coś wprost z garnka.
TOP
Dodano do ulubionych! Lista ulubionych