PODZIEMNE MIASTO

powieść w odcinkach

ODCINEK 5: ROZDZIAŁ 1

21 lip 2021 | Seria z Mustangiem, Podziemne Miasto

POPRZEDNI ODCINEK:

ODCINEK 4: ROZDZIAŁ 1 W KTÓRYM KAŻDY MÓWI „PRZEPRASZAM”


***

Wieści o nowym nauczycielu rozeszły się po Gimnazjum nr 30 w zastraszającym tempie. W czasach, kiedy każdy z małoletnich posiadał telefon komórkowy, jeszcze przed końcem pierwszej lekcji wszyscy zdążyli usłyszeć bądź przeczytać o Robercie Karczu.
Nawet pani Krysia, woźna z dwudziestoletnim stażem i niesłabnącą siłą ducha, otrzymała stosowne powiadomienie:

Rob Karcz – nowy gość od histy.

Trzeba przyznać, że na pani Krysi akurat nie zrobiło to żadnego wrażenia, widziała bowiem w tej szkole niejednego nauczyciela, ale i tak przesłała sms-a dalej.

Robert Karcz tylko z pozoru sprawiał wrażenie osoby spokojnej. Obecnie był kłębkiem nerwów, nie wspominając o naglącej potrzebie ucieczki. Jego pierwsza lekcja ograniczyła się właściwie do długiego i nieprzyjemnego wstępu profesor Teresy Cichej oraz nieudolnej próby sprawdzenia obecności. Nic więc dziwnego, że powitał dźwięk dzwonka na przerwę z nieopisaną wręcz ulgą.

Kiedy dzieciaki z rykiem wybiegły na korytarz, on jeszcze przez dłuższą chwilę siedział na krawędzi swojego biurka, czerwony ze złości i bezsilności.
Za całą tę sytuację mógł oczywiście obwiniać tylko siebie, choć rzeczywiście miał trochę żalu do swojej siostry, która załatwiła mu pracę w szkole. Justyna Karcz, w odróżnieniu od brata, była przebojowa, wszędzie było jej pełno i od zawsze miała jeden jasno wyznaczony cel – zostać dziennikarką. Dążyła do niego ze wzbudzającą szacunek skutecznością i konsekwencją, aż wreszcie udało jej się go osiągnąć.

Przynajmniej mógłby oglądać siostrę, kiedy tylko by chciał, oczywiście gdyby w ogóle oglądał telewizję.
Charakterologicznie można by porównać ich relacje do niewystępującej nigdzie indziej symbiozy pomiędzy dwoma różnymi gatunkami zwierząt. Ona była psem – superskutecznym chartem myśliwskim, a on kotem, który zawsze chodził własnymi ścieżkami, robił, co chciał, bardzo często włóczył się gdzieś bez żadnego konkretnego celu, a co najważniejsze – miał tajemnice. Dużo tajemnic.

– Gdyby te młodziaki wiedziały, że ich nauczyciele też mają problemy – powiedział na głos do pustej sali.
„Jeden dzień w Legnicy za mną – pomyślał. – Na pewno nie będzie tak źle”.

Z zamyślenia wyrwało go głośne pukanie, chwilę później drzwi uchyliły się, a w powstałej szczelinie pojawiła się sympatyczna twarz w okularach.
– Nazywam się Tkaczyk, Kasia Tkaczyk – powiedziała. – Mogę wejść?
Robert bez wyraźnego entuzjazmu uśmiechnął się i zaprosił ją do środka.
Ładna, na oko trzydziestoletnia kobieta w okularach w rogowej oprawce podeszła do niego pewnym krokiem i wyciągnęła rękę do uścisku.

– Robert Karcz – przedstawił się.
– Wiem, wiem, pani Krysia wysłała mi sms-a…
– Kim jest pani Krysia? – nie wiedzieć czemu, od razu wyobraził sobie siostrę bliźniaczkę Teresy Cichej i przeszedł go chłodny dreszcz.
– Nasza woźna – wyjaśniła Kaśka. – Jest bardzo nowoczesna i ma kontakt z uczniami…
– Z nauczycielami chyba też – zauważył Karcz i wskazał ją palcem.
– Jestem bibliotekarką, a ty w zastępstwie będziesz uczył historii, prawda? Wiele o tobie… – zawahała się na chwilę – słyszeliśmy przed twoim przyjazdem.
– Czyżby?
– Tak. Najpierw ciąża Ani… mówię oczywiście o naszej nauczycielce historii. Później pojawił się temat zastępstwa, no i oczywiście…
– Tak – przyznał. – Ja.

Kasia zmrużyła oczy z rozbawieniem, jakby się nad czymś zastanawiała.
– No, na pewno nie tak od razu. Najpierw było planowanie i rozmowy, a dopiero później informacja o niejakim panu Karczu, która, prawdę mówiąc, spadła na nas jak grom z jasnego nieba.
– Świetnie – rzucił cierpko.
– Stąd też pewnie twój komitet powitalny…
Słysząc to, uniósł brwi.
– Masz na myśli Teresę Cichą?
Kaśka roześmiała się.
– Nie, mam na myśli tłum nastolatków czekających na ciebie na korytarzu. Oczywiście wszyscy udają, że znaleźli się w tej części szkoły i akurat pod tymi drzwiami absolutnie przez przypadek, ale sam rozumiesz… – puściła do niego oko. – Pewne rzeczy są aż nadto czytelne.
Karcz wyobraził sobie „komitet powitalny”, o którym wspomniała jego nowa znajoma, i znowu przeszedł go dreszcz.

W ułamku sekundy zrozumiał, że jest żywym dowodem na to, że ludzie bez pedagogicznego powołania powinni się trzymać od tego zawodu z daleka. Z korzyścią nie tylko dla nich samych, ale również dla uczniów. Bezużyteczna mądrość życiowa, ograniczająca się do jeszcze innego stwierdzenia, brzmiącego mniej więcej tak: „praca bez pasji nie daje satysfakcji”.
W zasadzie i jedno, i drugie nadawało się na napis na podkoszulku i nic więcej.

– Kiedy przyjechałeś do Legnicy?
– Wczoraj wieczorem. Mam kawalerkę na ulicy Wojska Polskiego, tuż obok Kurii Biskupiej i stacji benzynowej…
– …i ZUSu, i eNeFZetu… – dokończyła wyliczanie z narastającą wesołością.
– Tak, dokładnie. Mam za sąsiadów kancelarie prawnicze, komornicze i wiele innych. W budynku, w którym mieszkam, chyba nikt inny nie mieszka… Miła okolica – dodał szybko.
– To dziwne – stwierdziła nagle i znowu zmrużyła oczy.
– Co takiego?
– Cała ta sytuacja. Powinieneś poznać mojego znajomego Ksawerego. Jest pasjonatem historii. Wie o tym mieście chyba wszystko. Na pewno wybiłby ci z głowy kancelarie i stacje benzynowe… a przede wszystkim centra handlowe.
– Chętnie – przytaknął, tak naprawdę nie wiedząc, jak powinien zareagować.
Patrzyli na siebie przez chwilę.
– Przepraszam, muszę uciekać – powiedziała nagle. – Obowiązki wzywają. Mam kilka rzeczy do zrobienia.
Robert westchnął i wziął z biurka dziennik oraz klucze do klasy.
– Idę do pokoju nauczycielskiego zdać raport pani Cichej.
Kaśka znowu się roześmiała.
– Aż tak dała ci w kość?
– Słucham?

Nie ukrywał zdziwienia i zaczął się zastanawiać, czy aby bibliotekarka nie posiada jakichś telepatycznych umiejętności. Zupełnie jakby czytanie ogromnych ilości książek uczyło nas czytać w ludziach.
A może rzeczywiście trochę tak było?
– Teresa jest… bardzo specyficzna – wyjaśniła, ostrożnie dobierając słowa. – Po prostu nie była zadowolona z decyzji dyrektora w kwestii zastępstwa.
– Dlaczego?
Poprawiła okulary.
– Jest nauczycielką z ogromnym stażem i być może uznała, że w Legnicy mamy wystarczająco dużo nauczycieli na to miejsce… Sama nie wiem. Nie martw się, na pewno jej przejdzie. Zresztą już pewnie zauważyłeś, że jest… chłodna? Bardziej chłodna, niż cicha, w rzeczy samej.
Kiwnął głową.
– Nie martw się – powtórzyła i nieśpiesznym krokiem ruszyła do drzwi. – Pamiętaj o komitecie powitalnym. Nie możesz tu siedzieć cały dzień.
– Poczekaj chwilę!
Zatrzymała się i spojrzała na niego pytająco.
– Orientujesz się może, gdzie mógłbym wynająć jakiś garaż? Mam samochód i chciałbym, żeby stał w jakimś bezpiecznym miejscu.
– Przykro mi. Kompletnie nie znam się ani na samochodach…
– …ani na garażach – dokończył za nią. – Rozumiem. Dzięki.
Uśmiechnęła się.
– Przepraszam, ale muszę uciekać.
– Nie przepraszaj. Gdyby to była książka, to ten rozdział nosiłby tytuł: „Rozdział, w którym każdy mówi «przepraszam»”.
– Przepraszam, długo nad tym myślałeś? – zapytała ze śmiechem. Było w tym coś pocieszającego.
Uniósł dłoń i pokazał jej dwa palce.
– Jakieś dwie minuty główkowania. Nic wielkiego.

Kaśka kiwnęła głową, udając zrozumienie. Znowu poprawiła okulary i wyszła na korytarz pełen głośnych nastolatków, zostawiając go samego. Stał przez chwilę z dziennikiem klasowym pod pachą, zaciskając palce na kluczach, tak bardzo niegotowy, żeby iść za nią. Wreszcie wziął kilka głębokich wdechów i po prostu postawił pierwszy krok. Dalej poszło już gładko.

***

NASTĘPNY ODCINEK:

ODCINEK 6: ROZDZIAŁ 1

PODZIEMNE MIASTO

powieść w odcinkach

ODCINEK 17

Zuza Nir była chyba napędzana energią atomową. Biegła jednostajnym tempem, bez nawet jednej kropli potu na czole, a Karcz, choć zaprawiony w bieganiu, czuł coraz bardziej przytłaczające ciśnienie.

ODCINEK 16. ROZDZIAŁ 3

Zanim odwiózł ją do domu, opowiedziała mu kilka ciekawych rzeczy na swój temat. Fakt, że zaczęła mówić o sobie, przyjął niejako z ulgą. Dowiedział się, że przez pięć lat miała narzeczonego, który ostatecznie ją zostawił i wyjechał do Nowego Jorku.

ODCINEK 14. ROZDZIAŁ 2

            Kiedy skończył wszystkie zajęcia, wybrał się na obiad do restauracji serwującej jedzenie na wagę. Niestety, nie miał możliwości gotowania w mieszkaniu, więc w przerwach od żywienia się konserwami jadał posiłki w mieście, co znacznie uszczuplało jego budżet.

ODCINEK 13. ROZDZIAŁ 2

– Pani Krysiu…
Woźna odwróciła się do niego.
– Tak? – zapytała wyraźnie zdziwiona.
– Czy zna pani kogoś, kto ma garaż do wynajęcia? Blisko centrum i za niewielkie pieniądze?
Zamrugała kilka razy, a później zająknęła się.

ODCINEK 12. ROZDZIAŁ 2

POPRZEDNI ODCINEK: ODCINEK 11: ROZDZIAŁ 2 *** Rudy Rajmund nie kłamał. Chyba naprawdę postawił sobie za punkt honoru dowiedzieć się czegoś...

ODCINEK 10. ROZDZIAŁ 2

Karcz nie znosił sportu, a w szczególności gier zespołowych. Czas, który ludzie zazwyczaj poświęcają na oglądanie piłki nożnej czy siatkówki w telewizji, albo – o zgrozo! – choćby myślenie o sporcie, on przeznaczał na dokształcanie się. Co ciekawe, nie było to spowodowane wybujałymi ambicjami.

ODCINEK 11. ROZDZIAŁ 2

Jakoś po dwóch tygodniach mieszkania w Legnicy, podczas porannego biegu Karcz poczuł dziwne mrowienie w okolicach karku i bynajmniej nie było to spowodowane wyczerpaniem. To był jego instynkt, który dał o sobie znać w chwili, w której dotarł do północnej części miasta. Ominął dworzec kolejowy w remoncie i kilkaset metrów dalej natrafił na stary, opuszczony budynek.

Twój tytuł idzie tutaj

Your content goes here. Edit or remove this text inline or in the module Content settings. You can also style every aspect of this content in the module Design settings and even apply custom CSS to this text in the module Advanced settings.

Twój tytuł idzie tutaj

Your content goes here. Edit or remove this text inline or in the module Content settings. You can also style every aspect of this content in the module Design settings and even apply custom CSS to this text in the module Advanced settings.

Koszyk0
Koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy
0