POPRZEDNI ODCINEK:
ODCINEK 1: PROLOG 01
Na Hassanie jakoś nie robiło to wrażenia. Owszem, dziwił się, że pomieszczenie nie jest zawalone, ale z jego perspektywy wyglądało jak kolejna ruina pełna piachu.
Przełknął ślinę. Od pyłu unoszącego się w powietrzu czuł drapanie w gardle. W myślach zaczął liczyć dolary, które miał dostać od Polaka. Liczył je, wyobrażając sobie, co za nie kupi, a jednocześnie starał się zapomnieć, że jest
kilkanaście metrów pod pustynią.
– Nie mamy czasu! – syknął po angielsku, a później dorzucił jeszcze kilka przekleństw we własnym języku i pod adresem całego świata, który był niepotrzebnie niebezpieczny.
Polak wyciągnął aparat fotograficzny. Lampa błyskowa zaczęła rozświetlać pomieszczenie. Ciemność skuliła się w szczelinach i niszach.
Z tej części grobowca odchodził korytarz wiodący na niższą kondygnację. Stroma pochylnia obsypana piachem.
Ślisko, żadnych poręczy, tylko szczeliny w ścianach, za które ewentualnie można było się złapać. Polak próbował być ostrożny, ale niemal od razu poślizgnął się, z głuchym stęknięciem wylądował na plecach i zjechał w ciemności.
Hassan pisnął. Korytarz wyglądał jak stara sztolnia grożąca zawaleniem.
Polak leżał gdzieś na samym dole. Nie wołał, nie było słychać, by się ruszał. Hassan poświecił latarką i gwizdnął.
Polak uniósł rękę i pokazał mu wyciągnięty w górę kciuk.
– Ja tam nie schodzę! – poinformował Egipcjanin. – Znajdź, czego szukasz, a ja tu czekam z liną…
Polak chciał coś powiedzieć, ale usłyszał nagły szmer i syk. Poświecił dookoła latarką i znalazł to, czego znaleźć nie chciał. Kobra!
Powoli odsunął się jak najdalej i podkurczył nogi. Wąż patrzył, ale nie atakował.
– Ukąszenie zabija! – zawołał Hassan z góry. – Bardzo morderczy. Uważaj!
– Co ty powiesz?! – warknął Polak.
– Wystrasz go! – powiedział Egipcjanin. – Indiana Jones!
– Co: „Indiana Jones”? Nie rozumiem.
– Pochodnia! Jak na filmie…
– A skąd mam wziąć pochodnię?
– Łap! – Egipcjanin rzucił mu metalową zapalniczkę.
Niestety, niecelnie. Odbiła się od ściany i wylądowała za wężem. Polak, nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie jej dosięgnąć. Wziął więc głęboki oddech i ostrożnie, szorując po podłodze pośladkami, zaczął wycofywać się w głąb
grobowca.
– Nie tam! – zaprotestował Hassan. – Wracaj. Musimy uciekać! Weź zapalniczkę i go wystrasz!
Kiedy Polak odsunął się od kobry na bezpieczną odległość, powoli wstał, nie spuszczając węża z oczu, a później odszedł do kolejnego pomieszczenia.
– Mam nadzieję, że znikniesz, zanim wrócę –powiedział, a potem cisnął w stronę węża garść piachu
z podłogi.
Pomieszczenie było długie, z jednej strony częściowo zasypane, a pośrodku stał kamienny sarkofag o gładkich kształtach. Pod ścianami znajdowały się ozdobne naczynia, w większości zniszczone.
Polak oddychał z trudem – wszędzie unosił się kurz, mikroskopijne drobinki kwarcu, które nie opadną jeszcze przez kilka dni. Odpiął od paska manierkę z wodą i zwilżył chustę, a następnie obwiązał sobie nią dolną część twarzy i nos. Pył oblepiał płuca, ale najgorsza była świadomość, że nad głową są tony kamieni i piachu, które w każdej chwili mogą go pozbawić życia. Mimo to czuł euforię. Dotykał bloków z kamienia wyciosanych tysiące lat temu, wkładał palce w wyżłobienia hieroglifów. Szukał czegoś.
Fotografował metodycznie napisy widoczne na ścianach.
W końcu dotknął sarkofagu. Generał z dworu faraona Pepiego. Na to wskazywały napisy. Wewnątrz znajdowała się mumia, ale wiedział, że jej dziś nie zobaczy. Wiedział też, że musi się śpieszyć. Przy mizernym świetle latarki szukał czegokolwiek, co mógłby zabrać ze sobą. Jakiejkolwiek wartościowej rzeczy, nadającej się do dyskretnego eksportu.
NASTĘPNY ODCINEK:
ODCINEK 3: PROLOG 01