W USA fajerwerki kupuje się dwa razy do roku – na sylwestra i na 4 lipca, czyli na urodziny Stanów Zjednoczonych. Jest to święto HUCZNE, a słowo „huczny” pochodzi od huku.
Ludzie 4 lipca organizują swojemu krajowi imprezy urodzinowe oraz parady. Parady spontaniczne, osiedlowe, wsiowe, a nie centralne i urzędowe. Przez moją wieś jedzie ciąg ustrojonych pikapów. Ludzie się przebierają w kolory narodowe, zakładają czapeczki i kapelusze we flagi, koszule we flagi, okulary i gacie we flagi, stroje kąpielowe we flagi, malują sobie flagi na twarzach, samochody są oblepione i obwieszone flagami, małe chorągiewki są powbijane w trawniki i na rowie na całej trasie, z samochodowych głośników leci głośna muzyka patriotyczna (najczęściej piosenki country na temat flagi, Ameryki, bohaterów wojennych i tak dalej).
Na 4 lipca piecze się ciasteczka w amerykańskich kolorach, a potem robi grilla i balanguje do późnej nocy. Jest trochę jak u nas po wygranym meczu.