Podszedł do mnie znajomy konserwator zabytków. Pytam nad czym teraz pracuje, a on mi na to, że dostał od szefa karę, za ułamanie aniołkowi listka.
– Chyba skrzydełka…
– Nie, właśnie listka. Te aniołki miały listki zamiast majtek i jeden z tych listków odpadł, i to naprawdę nieciekawie wyglądało, bo aniołek miał dziurę w miejscu, gdzie dziura bardzo zwraca uwagę i budzi śmiechy wycieczek szkolnych, a to jednak ołtarz i kościół, więc takie śmiechy nam niepotrzebne.
– I?
– I nic, tymczasowo aniołek dostał przepaskę biodrową, a ja dostałem karę.
– Jaką?
– Szoruję gołe tyłki.
– ?
– Na dachach gdańskich kamieniczek stoją różne figury z kamienia. Na pewno Pan widział. No i trzeba je szorować. Część tych figur to golasy. Nikt z naszej ekipy nie lubi tego myć, bo po pierwsze jest się wysoko na dachu, na słońcu, lub na wietrze, lub na deszczu, a po drugie, klęczy się w niewygodnej pozycji i szoruje szczotką naturalnej wielkości goły tyłek. Taka kara.
Znajomy konserwator stoi tam na górze, a ja stoję na dole, na Jarmarku, niedaleko fontanny z Neptunem, który też zasadniczo mógłby nosić jakieś spodnie.