POPRZEDNI ODCINEK:
***
Jakoś po dwóch tygodniach mieszkania w Legnicy, podczas porannego biegu Karcz poczuł dziwne mrowienie w okolicach karku i bynajmniej nie było to spowodowane wyczerpaniem. To był jego instynkt, który dał o sobie znać w chwili, w której dotarł do północnej części miasta. Ominął dworzec kolejowy w remoncie i kilkaset metrów dalej natrafił na stary, opuszczony budynek. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mu się w oczy, była tablica z napisem ZAKAZ WSTĘPU! BUDYNEK GROZI ZAWALENIEM. Wtedy właśnie poczuł to dziwne mrowienie. Nie wiedział, co takiego może znajdować się w środku, ale pewne rzeczy po prostu się działy i skłaniały go do podejmowania dziwnych, czasami niebezpiecznych decyzji. A może określenie „lekkomyślnych” byłoby o wiele bardziej na miejscu?… Zatrzymał się na chwilę i, ciężko oddychając, oparł się o własne kolana. Mokre od potu włosy przylepiły mu się do czoła. Kiedy puls zaczął mu się wyrównywać, otarł twarz rękawem bluzy i rozejrzał się.
– Przepraszam – zwrócił się do brodatego mężczyzny zamiatającego chodnik przed zapuszczonym wejściem do sklepu monopolowego. – Co to za budynek?
Brodacz spojrzał w miejsce, które ten wskazał palcem, ale zamiast odpowiedzieć, zaczął kaszleć.
Robert przeczekał ten napad i spojrzał na zegarek. Niedługo musiał iść do pracy.
– To stara mleczarnia – odparł brodacz. – Budynek się sypie, panie… Tam tylko bezdomni teraz mieszkają…
– Naprawdę? – zapytał lekko rozczarowany. Cała konstrukcja sprawiała wrażenie, jakby rzeczywiście nikt nie zajmował się nią od lat. Prawdziwa pocztówka z przeszłości, tylko że zamiast utrwalona, jak to zwykle z pocztówkami bywa, dotkliwie nadgryziona przez ząb czasu.
– A i oni pewnie boją się dostać cegłą po łbie. Nikt o to nie dba, panie – dodał brodacz i podrapał się po głowie. – Masz pan jakiegoś cigareta?
Robert tylko pokręcił głową i pobiegł dalej. Rzucił przez ramię szybkie „dziękuję” i zniknął za winklem.
„Odbija ci, panie Karcz – pomyślał. – Tak bardzo ci się nudzi, że twój własny instynkt zaczyna cię zwodzić”.
Po kilku minutach minął duże skrzyżowanie, a później pobiegł wzdłuż parku prosto do swojego mieszkania.
***
NASTĘPNY ODCINEK: