ODCINEK 9. ROZDZIAŁ 2

Przemek Corso Podziemne Miasto

POPRZEDNI ODCINEK:

ODCINEK 8: ROZDZIAŁ 2

***

Justyna była wyraźnie rozbawiona jego opowieścią, choć próbowała stwarzać pozory. Cały czas powtarzała, że „będzie dobrze”, że „na pewno nie jest tak źle” albo bardziej wprost, żeby „nie dramatyzował”. Mówiła tak przynajmniej do czasu, kiedy nie przekazał jej prośby dyrektora gimnazjum..

– Co konkretnie miał na myśli? – zdziwiła się.
Robert przycisnął telefon do ucha ramieniem i zaczął rozpakowywać drobne zakupy, które zrobił. Nieważne, jak romantycznie brzmiałoby stwierdzenie „mam mieszkanie na poddaszu”, to konkretne, w którym mieszkał od wczorajszego dnia, nie było niczym innym, jak malutką zagospodarowaną przestrzenią strychową. Ostatnim słowem, którego można by użyć do opisania go, było „romantyczne”. Największym pomieszczeniem był pokój, w którym znajdowała się stara szafka z kineskopowym telewizorem i cuchnąca kanapa. Po jej rozłożeniu nie starczało już miejsca na nic innego. Nawet na chodzenie. Człowiek po przebudzeniu mógł dosłownie postawić nogi na podłodze, wstać i znaleźć się od razu w mikroskopijnej kuchni.

– Łośku, mów do mnie! – głos siostry w słuchawce przewiercił mu ucho.
– Nie krzycz na mnie – odparł i wyciągnął z papierowej torby cztery bułki, konserwę turystyczną, dwie zupki błyskawiczne i dwie małe butelki wody niegazowanej. Położył je na rozkładanym stoliku i włączył stojący obok zlewu elektryczny czajnik.
– To wyjaśnij mi, o co ci chodzi! – naciskała.
– Chodzi mi o to, że ta cała praca w Legnicy to jakiś żart – powiedział, siadając na taborecie. Próbował być spokojny i jasno artykułować myśli. Justyna była niezwykle uparta, a jako starsza siostra miała jeszcze kilka innych cech, które bardzo utrudniały dyskusję. – I nie powtarzaj znowu, że dramatyzuję…
– Ale…
– Pyśka, nie przerywaj mi – skarcił ją. – No więc wszystko wydaje mi się cholernie karykaturalne. Od kiedy przyjechałem tu i trafiłem do Gimnazjum-Numer-Trzydzieści, zdążyłem się natknąć na nieprzyzwoicie atrakcyjną bibliotekarkę, dyrektora-skończoną ciapę, który poza sportem nie widzi świata, oraz starą nauczycielkę, która z jakichś niewyjaśnionych przyczyn mnie nie znosi. Dodaj do tego woźną Krysię i bandę naprawdę dziwnych dzieciaków. Mówię ci, czuję się, jakbym trafił do jakiegoś komiksu.

– Skąd ty to możesz wiedzieć? Nigdy nie czytałeś komiksów…
– Czytałem. Te z tą dziwną kaczką…
– Zlituj się nade mną – jęknęła.

Przez chwilę w telefonie było słychać tylko szum.
– A nie wydaje ci się po prostu, że w ciągu ostatnich kilku lat za dużo czasu spędziłeś wśród skamielin i zabytków? – zapytała w końcu.
– Że co?
– Zastanów się przez moment. Dramatyzujesz. Świat wydaje ci się karykaturalny, ale tak naprawdę to ty masz z tym światem niewiele wspólnego. Jesteś moim małym dzikusem. Nie wiesz za bardzo, jak obcować z ludźmi… Pogódź się z tym. Przez chwilę będziesz nauczycielem. Dobrze ci to zrobi.
– Mam się na siłę socjalizować?

Justyna westchnęła.
– Nie na siłę, tylko po prostu. To była jedyna praca, jaką mogłam ci załatwić natychmiast. Jedyna, którą możesz wykonywać i nie wpaść w kolejne kłopoty.
– Jak w Egipcie?
– Człowieku, za to, co tam nawywijałeś, chcieli dokonać na tobie egzekucji! – krzyknęła. – Cudem cię ściągnęliśmy do kraju. Jesteś jedyną rodziną, którą mam. Chcę, żebyś się trochę uspokoił! Kocham cię i nie chcę cię stracić, rozumiesz? Twój sposób życia, ciągłe podróżowanie i szlajanie się po wykopaliskach na jakiś czas musi zejść na dalszy plan.

Robert uderzył się telefonem kilka razy w czoło, a później niechętnie znowu przyłożył go do ucha.
– Poczekaj woda mi się zagotowała – powiedział i nie czekając na odpowiedź, odłożył komórkę na blat. Rozpakował jedną zupkę błyskawiczną, wrzucił zawartość do brązowej miseczki z uchem i zalał ją wrzątkiem. Patrzył przez chwilę na pływający, suchy makaron i w końcu podniósł komórkę.
– Co jadłaś na obiad?
– Nie zmieniaj tematu! – fuknęła na niego. – Rozmawiajmy jak dorośli ludzie.
– Skoro chcesz rozmawiać jak dorosły człowiek, to będziesz musiała spełnić prośbę mojego nowego szefa…

Zamilkła.
– Nie wyjaśniłeś mi, o co chodzi – stwierdziła, a Karcz wyczuł w jej głosie lekki niepokój. I bardzo dobrze.
– Dyrektor Jak-mu-tam, powołując się na znajomość z tobą oraz na fakt, że łaskawie mnie zatrudnił, poprosił mnie… chociaż nie… – przerwał i udał, że się nad czymś zastanawia. – „Prośba” to złe określenie. To była groźba w przebraniu prośby.
– Łośku! Konkrety!
– Biorąc pod uwagę, że jesteś znaną telewizyjną dziennikarką, programy śniadaniowe i tak dalej…
– Do rzeczy!!
– …chciałby, żebyś przyjechała i spotkała się z dzieciakami – dokończył. – Wydaje mi się, że jeżeli tego nie zrobisz, mogę mieć problemy. Wyszło na to, że to jakaś sprzedaż wiązana: ja za ciebie.

Mruknęła w swój charakterystyczny sposób i powiedziała:
– Nie ma najmniejszego problemu.
Zaskoczony jej reakcją odsunął telefon od ucha i spojrzał na ekran, jakby chciał się upewnić, czy aby na pewno rozmawia ze swoją siostrą.
– Przyjedziesz?
– Tak. Po pierwsze, żeby w końcu zobaczyć się z moim głupim bratem, który woli stary samochód taty i stare książki niż ludzi. A po drugie, żeby ten brat miał święty spokój w pracy.
– Tak po prostu?
– A czemu nie? – zdziwiła się. – Legnica jest niedaleko. Dogadaj się z nim i ustalimy jakiś sensowny termin.
– Skąd ty w ogóle go znasz? Nigdy nie wyjaśniłaś mi dokładnie, dlaczego akurat Gimnazjum numer 30…
– O Jezzzuuu! – jęknęła. – Męczybuło! Nie znam nikogo ze środowiska we Wrocławiu, a potrzebowałeś czegoś szybko…
„Nie potrzebowałem”, pomyślał z wyrzutem, ale postanowił tego nie komentować.
– Kilka tygodniu temu były we Wrocławiu jakieś Targi Edukacji, z których robiłam materiał i się przypałętał… Zapraszał mnie do Legnicy i tak dalej. A kiedy wypłynął twój temat, postanowiłam go wykorzystać.
– Widziałaś kiedyś, jak wygląda takie gimnazjum? Wiesz, co to za szkoła?
– Co próbujesz mi powiedzieć?
– Że nauczyciele potrzebują nerwów ze stali.
– Mhm. Opowiedz mi lepiej o tej atrakcyjnej bibliotekarce.
– Jest bibliotekarką – odparł oschle. – Nic więcej nie mam do powiedzenia.
– Ooo, pan obrażalski. Jak mieszkanie?

Robert rozejrzał się.
– Nie mam dużych potrzeb – przyznał zgodnie z prawdą. – Jest w porządku. Tylko nie posiadam na wyposażeniu ani lodówki, ani pralki…
– Cholera, naprawdę?
– Jest prysznic. Dam sobie radę – uspokoił ją.

Obydwoje zaczęli się śmiać.
– Dzięki, że zadzwoniłaś – powiedział w końcu. – Czuję się lepiej.
– Zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz o tym.
– Wiem…

Przez chwilę milczeli.
– Legnica jest podobno bardzo interesująca i… i ładna! – dodała szybko. – Zrób to, co zawsze robisz, jadąc gdzieś. Znaczy, wypożycz kilka książek, poczytaj o miejscu… Zrób coś w stylu Roberta. Pobiegaj. No wiesz, to co zawsze. Poprawi ci się humor.

Parsknął.
– Już byłem w bibliotece. Wypożyczyłem kilka książek. Legnica ma jeden z największych rynków w Polsce.
– Brzmi jakbyś czytał broszurkę reklamową.

Znowu parsknął.
– Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? – zapytała.

Spojrzał na miskę parującej zupki błyskawicznej.
– Jest jedna rzecz… – zaczął.
– Jaka?
– Mogłabyś przelać mi trochę kasy na benzynę – mruknął. – Oddam ci po wypłacie.

***

NASTĘPNY ODCINEK:

ODCINEK 10: ROZDZIAŁ 2

Dołącz do rozmowy

Dołącz do rozmowy

Autor

Sylwia

TO MOŻE PAŃSTWA ZAINTERESOWAĆ

Dynia
2024-10-30
WC na Halloween
Ludzie mają dość potworów, wampirów oraz Chodzących Trupów (taki serial). Poza tym coraz więcej osób zaczęło się orientować, że to jest święto satanistyczne i przywoływanie demonów. Cha, cha, jakie śmieszne, a potem twoje dziecko jest opętane, ma koszmary.
2024-10-29
Pytanie o aluminiowe matero
Dzień dobry Panu, używałem drewnianych mater obleczonych blachą aluminiową i w związku z tym naszły mnie wątpliwości.
2024-10-07
Nowa trasa Wojciecha Cejrowskiego Jesień 2024
W tym roku jesienna trasa z występami to CAŁY październik. Nie wszędzie przyjadę, bo nie wszędzie chcą mi wynająć salę. Dostaję od Państwa wiele listów z pytaniami, a czasami nawet z pretensjami.
TOP
Dodano do ulubionych! Lista ulubionych