Uważam, że rzeczy przeznaczone dla ludzi powinno się testować na ludziach. Można zacząć od laboratoryjnych szczurów, przejść na szympansa, ale ostatecznie nie ma to jak test na żywym człowieku.
Książeczki o biznesie przeznaczone dla dzieci dałem do testowania Chrześniakom. Mieli mi powiedzieć co myślą, czy ciekawe, czy im się podobało i czy się czegoś nowego nauczyli. Jeden dostał książkę „Julek i cały ten biznes”, drugi „Julek i dziura w budżecie”. Czytali niezależnie bez konsultowania się nawzajem. Powiedziałem im, że to eksperyment NAUKOWY.
***
Chrześniacy głupi nie są i czytają kompulsywnie wszystko, co Stryjaszek dostarczy oraz wszystko co sami znajdą. Jeden lubi techniczne i matematyczne. Kiedyś poprosił o instrukcję obsługi jachtu.
– Co? – pytam.
– Stryjaszek jeździ po Florydach i innych Karaibach, to niech mi Stryjaszek przywiezie instrukcję obsługi jachtu.
– To jakiś konkretny tytuł?
– Nieee! W samochodzie u taty znalazłem instrukcję obsługi samochodu. Taka gruba książka co ją sprzedają z nowym autem. Przeczytałem sobie. Bardzo ciekawe. Teraz chciałbym takie samo ale z nowego jachtu. Obojętne jaki model.
Załatwiłem. Przeczytał. Dorzuciłem mu instrukcję obsługi pieca na ropę, którą znalazłem w mojej piwnicy. Był zachwycony.
***
Drugi Chrześniak jest fabularny, czyta powieści, komiksy (Asterixa i Tytusa), pisze śmieszne wiersze, a matematyka interesuje go wyłącznie, gdy chodzi o liczenie pieniędzy. Liczy doskonale i szybko w pamięci, i powiedział mi, że zdecydowanie woli mnożenie od dzielenia.
– To znaczy, że jesteś kapitalistą.
– Tak? A czemu?
– Bo kapitaliści zajmują się mnożeniem, a socjaliści dzieleniem. Kapitalizm robi z pucybuta milionera, a socjalizm milionerów zamienia w pucybutów.
– A co to pucybut, Stryjaszku?
– Taki zawód. Wciąż popularny w Ameryce, a w Europie w zaniku.
– Coś się nie zgadza… Europa jest socjalistyczna, to powinno być pełno pucybutów.
– Hm… to jest tak: w Ameryce każdy chce zostać milionerem i dlatego jest wielu pucybutów, a w Europie zniknęli pucybuci, bo dostali zasiłek i już nie pracują.
– Co to zasiłek?
– Władza płaci ludziom za to żeby nie pracowali.
– To niech mi Stryjaszek zapłaci dychę za to, żebym ja Stryjaszkowi nie umył samochodu.
– Ja jestem kapitalista, więc ci płacę dychę za mycie auta. A socjalistyczna władza da ci zasiłek za niemycie, ale to będzie tylko pięć zeta, albo dwa. Co wolisz? Pięć za niemycie, czy dychę za mycie?
– Wolę dychę.
– No widzisz, bo ty też jesteś kapitalista. Ale jest wielu takich, który wolą pięć zeta za siedzenie w domu.
– Debile.
– A czemu debile?
– Stryjaszku, przecież to proste. Siedzę pół godziny w domu i dostaję pięć zeta, albo przez to samo pół godziny myję twoje auto i dostaję dychę.
– Właśnie zarobiłeś dodatkową dychę.
– Za co?
– Premia za dobre myślenie. Gdybyśmy byli w szkole, to bym ci postawił piątkę, ale ponieważ nie jesteśmy w szkole, to ci daję dychę.
– Teraz w szkole dają szóstki.
– Moja stara piątka jest więcej warta niż ich nowa szóstka.
***
Dałem więc Chrześniakom do testowania dwie książki z serii JULEK, które mam w sklepie kolonialnym. Testy na dzieciach wypadły pozytywnie poza jednym – obaj Chrześniacy stwierdzili, że z tych książek trzeba wyrwać jedną kartkę:
– Cała książka jest w porządku, ale u mnie na stronie 10. są jakieś pierdy o tym, że „wszyscy bardzo szkodzimy środowisku”, zaśmiecamy i tak dalej.
– A u mnie to samo na stronie 14. I wychodzi na to, że Planeta i Klimat są ważniejsze od papieża, bo papież pisze się małą literą, a oni Klimat i Planeta napisali wielką literą tak jakby to była jakaś ważna osoba, której się trzeba pokłonić.
– Dobra robota, panowie! Wykryliście kult klimatu. Dziękuję.
Reszta zawartości obu książek była dobra, pouczająca. A te dwie strony wyrwaliśmy komisyjnie i wywaliliśmy na kompost koło mojego kurnika. Kury to rozdrapały, zmieszały z resztą odpadków i ostatecznie zutylizowały.
***
Czy wyrywanie kartek z książek to dobra szkoła?
Jak najbardziej!
Za komuny w moim domu robiliśmy to nagminnie. Wiele było dobrych książek, do których autorzy wpisywali tu i tam propagandowe bzdury, aby się pokłonić tyranom. Ojciec albo kazał nam wyrywać te kartki i palić, albo skreślać bzdury flamastrem, jako szkodliwe dla umysłu i duszy.
Polecam Państwu tę metodę, bo zostawia mocny ślad w pamięci małolata. U mnie zostawiła. Chrześniacy też byli zadowoleni, że mogli własnoręcznie „naprawić i oczyścić” swoje książki z propagandy.
I z tym przesłaniem mogę polecić oba tytuły jako zdrowe:
„Julek i cały ten biznes” – bez strony 14.
„Julek i dziura w budżecie” – bez strony 10.
Zdrowe i bezpieczne – testowane na ludziach.