Wielki Czwartek święto kapłanów.
Mieliśmy w rodzinie kilku, kilku innych nadal mamy.
Jeden z kuzynów mojej babki był księdzem i przeorem w klasztorze. Gdy przyjeżdżał w odwiedziny witało się go całując w rękę. Bo te jego ręce były wyświęcone i codziennie podnosiły Pana Jezusa. Ale zaraz potem dostawał po łapach, gdy sięgał w kuchni wyjadać coś wprost z garnka.
Rozróżnialiśmy, że jako kapłan ma ręce, ale jako kuzyn mojej babki ma łapy.