Zaczynałem ze stendapem w knajpiach w rejonie San Francisco w roku 1989 i UWIELBIAM TĘ ROBOTĘ.
Samotny człowiek z mikrofonem na przeciwko sali, na której siedzi 500 osób, które mogę wygwizdać, to uczucie podobne do samotnego człowieka ze strzelbą w dżungli, na przeciwko jaguara gotowego do skoku. Czyli.. PODNIECAJĄCE.
Gdy dawałem pierwsze występy w Polsce w roku 1995, ludzie nie wiedzieli co o tej formie występu myśleć. Wydawało im się, że to jest po prostu kolejne “Spotkanie z ciekawym człowiekiem” w Domu Kultury. Trochę ich dziwiła formuła, ale uważali, że to taka cecha osobista pana WC.
Cieszę się BARDZO, że wznawiam występy.
Pierwsza tegoroczna trasa – w marcu – jest dość krótka. Wnerwiają mnie ograniczenia i podział Publiczności na lepszych i na “zadżumionych”. GRANDA. [tu o tym piszę]
Kolejna trasa jest planowana na czerwiec i do tego czasu, mam nadzieję, Morawiecki przestanie utrudniać ludziom życie.
Przypominam, że moje występy są “czyste” – można spokojnie zabrać dziecko, babcię oraz siostrę zakonnicę. Ja mam na przykład siostrę, która jest jednocześnie zakonnicą i chodzi na moje występy w habicie, zabiera ze sobą dzieci z sierocińca i nigdy nie miała pretensji, że na scenie było coś niestosownego. Zawsze za to jest dużo ZDROWEGO śmiechu.