Kilka lat temu kupiłem pole. Na starych ziemiach moich Przodków.

Zapuszczone, porosłe chwastem, jałowe pole. Coś tam na nim siali, ale o plon nie dbali, nawet nie zbierali – byle się zaliczyło do dotacji.

Kupiłem, bo trzeba dzierżyć ziemię Przodków, tę samą od pokoleń – na tym polega ojcowizna, na tym polega Ojczyzna: na ziemi przodków, którą utrzymujesz i stale poprawiasz.

A poza tym ja jestem ziemski, a nie miejski i po prostu lubię wąchać własny grunt, czy ten czerwony z kurzu Arizony, czy ten tu pył i piach Kociewia – ziemia to ziemia, a swoja pachnie najpiękniej.

***

Potem przez kilka sezonów siałem i zaorywałem co wyrosło – tak, by tę ziemię podnieść z upadku, by coś ode mnie dostała i odżyła; przestała być jałowa. Pierwszy pierzchł perz. Po nim nastał łubin – wysiałem, wyrósł, zaorałem. Ziemia otworzyła oko – ktoś tu o mnie dba? Potem były jeszcze łubiny dwa, też wysiane i zaorane. Ziemia otworzyła drugie oko – ktoś dba stale, a nie tylko zadbał raz?

Po łubinach było żyto i też wysiałem i zaorałem – moja ziemia otworzyła usta i odetchnęła pełną piersią. I zaraz potem, w zeszłym roku, wydała swój pierwszy plon.

Mam żyto bez nawozów, bez oprysków (i bez dotacji) – prosto z ziemi, która żyje własnym życiem, a nie pompowana chemią. Sprzedaję moje żyto piekarzowi, który też nie sypie chemii do swoich chlebów.

I oto moje pole, i moje żyto, a w poniedziałek pokażę Państwu chleb…

pole3
pole2
pole1
Dołącz do rozmowy

Dołącz do rozmowy

Autor

Wojciech Cejrowski

TO MOŻE PAŃSTWA ZAINTERESOWAĆ

2025-04-18
Wielka Sobota
Święconka jest tradycją polską. Jeżeli gdzieś za granicą ta tradycja jest znana to z powodu obecności Polaków, Polonii, lub polskich misjonarzy.
2025-04-18
Wielki Piątek
Mój Ojciec mnie tego nauczył żeby się modlić o wstawiennictwo do Dobrego Łotra. Nie wiemy jak ten człowiek miał na imię, ale został publicznie i oficjalnie kanonizowany przez samego Jezusa.
2025-04-18
Wielki Czwartek święto kapłanów
Wielki Czwartek święto kapłanów. Mieliśmy w rodzinie kilku, kilku innych nadal mamy. Jeden z kuzynów mojej babki był księdzem i przeorem w klasztorze. Gdy przyjeżdżał w odwiedziny witało się go całując w rękę. Bo te jego ręce były wyświęcone i codziennie podnosiły Pana Jezusa. Ale zaraz potem dostawał po łapach, gdy sięgał w kuchni wyjadać coś wprost z garnka.
TOP
Dodano do ulubionych! Lista ulubionych