Czy przygotowując do picia yerbę wsypuje Pan tylko jeden konkretny gatunek, czy robi Pan jakieś mieszanki z kilku smaków? Może ma Pan jakieś ulubione przepisy na idealny smak mieszanki yerbowej?
Pozdrawiam
Krzysztof
WC:
Yerbę sypię jedną – jaka się nawinie. (I nie wybrzydzam – tego mnie nauczyły wyprawy: niewybrzydzania, lecz cieszenia się tym, co akurat jest, zamiast narzekania na to, że czegoś nie ma).
Sypię więc jedną yerbę, najczęściej Kurupí Menta & Boldo, najczęściej z paczki uszkodzonej lub przeterminowanej, którą zabrałem z mojego sklepu. Potem zaś, zwyczajem paragwajskim, do każdej zwykłej yerby można dodać na wierzch jakichś ziółek „do smaku”. To jest jak dodawanie szczypiorku do twarożku…
W Paragwaju ziółka dodaje się do yerby na samym końcu, czyli na wierzch i najczęściej świeże. W Polsce ze świeżymi kłopot ogólny zimą, a latem kłopot taki, że nie każdy ma ogródek z ziołami. Świeże ziółka uciera się lub ubija w drewnianym moździerzu. Mnie się nie chce, więc rwę palcami na kawałki i tyle.
W ostatnich miesiącach dodaję sobie do yerby suszonej pokrzywy, bo mi Ciotka poleciła, że to zdrowe. Ciotka żyła 102 lata i zawsze miała własny zapas suszonych pokrzyw, które dodawała do wszystkiego. Inne ziele, które stosowałem, to kwiat kasztanowca – to mi ktoś poradził na krążenie w nogach, gdy stoję na Jarmarku Dominikańskim. Kwiat kasztanowca jest trochę za słodki jak na mój gust. Podobnie słodkawy jest rumianek i ten się nadaje do takiej yerby, która jest za mocna i gorzka.
Ze wszystkiego, co powyżej, wynika jasno, że Panu wcale nie pomogłem i musi sobie Pan sam zdecydować, co będzie Panu smakowało.