Hawajskie koszule zacząłem nosić dawno, dawno temu – wiele lat przed nakręceniem pierwszego filmu z serii „Boso przez świat”. Do kamery jestem naturalny, nawet jeżeli to trochę sztucznie wygląda. Taki po prostu byłem i jestem w życiu prywatnym, jakiego mnie Państwo potem poznali w filmach. Chodziłem boso i ubierałem się kolorowo nie z powodu kamery.
***
A skąd się u mnie wzięło upodobanie do pstrokatych koszul?
Cóż, od urodzenia jestem trochę ślepy na kolory, taki powiedzmy lekko „przygłuchy” w oczach. Co robi przygłuchy, gdy niedosłyszy dźwięków? Puszcza sobie muzykę trochę głośniej, niż reszta populacji. No to ja potrzebuję trochę mocniejszego koloru, niż reszta populacji, żeby widzieć mniej więcej to samo co Państwo.
Do ogólniaka chodziłem za komuny i wtedy o hawajskich koszulach nie było mowy. Ale udawało mi się zdobywać na bazarach ubrania w kolorze mocno turkusowym – miałem wtedy „okres niebieski”, jak Picasso.
Po pierwszej wyprawie do Meksyku miałem „okres pstrokaty”, mylony czasami z „łowickim”, a po pierwszym wyjeździe do USA nastał „okres kowbojski”, który wkrótce zmienił się w „hawajski” i ten trwa do dziś. Wylądowałem na studiach w Kalifornii, a tam palmy, plaże i koszule hawajskie w standardzie.
***
Pierwsze koszule hawajskie produkowano wyłącznie na Hawajach i to była lokalna chała w typie ciupagi z drewnianym ostrzem. Czyli szajs-taniocha i kicz-aloha. Nawet guzików nie mieli porządnych, więc lokalny dziadek zajął się struganiem guzików ze skorup orzecha. Miał przy domu kupę wyjedzonych kokosów, miał nóż i strugał guziki seryjnie dla kilku lokalnych krawców. Dziurki wiercił gwoździem.
Potem przyjechał na Hawaje bardzo sławny śpiewak – Bing Crosby. Mega gwiazda w latach 1930/40. Zaczął nosić hawajskie koszule, zrobiła się z tego moda na wyspy szczęśliwe i po nim ten typ ubioru kojarzył się już wszystkim Amerykanom z wakacjami, odpoczynkiem i cudownym życiem. (A do tego drink z parasolką.)
Kiedy Bing Crosby przebrzmiał, na Hawaje przyjechał Elvis Presley i też się ubrał w hawajskie kwieciste, nakręcił kilka filmów z radosnymi piosenkami i wtedy moda na ten typ koszuli utrwaliła się raz na zawsze. Świat zaczął kopiować, podrabiać, produkować własne wzory i nosić bez obciachu, bo to już była produkcja fabryczna i projekty znanych artystów.
Dziś w każdym amerykańskim domu znajdziesz przynajmniej jedną taką koszulę. I zawsze, gdy jedziesz gdzieś pod palmy musisz sobie kupić kolejną. A także, gdy jedziesz zaszaleć w Las Vegas lub na imprezę i nie wiesz w co się ubrać – koszula hawajska pasuje i będzie mile widziana.
Najbardziej luksusową marką tych koszul jest teraz Tommy Bahama. Robi najpiękniejsze, z najlepszego jedwabiu, do tego obowiązkowe i klasyczne guziki z kokosa polerowane na błysk, i kieszonka wszyta tak, że znika na tle koszuli. Marka topowa i nowe koszule kosztują powyżej stu dolarów za sztukę. Wiem, bo mam całą szafę w USA i drugą w PL. Wiem, bo na nim się wzoruję, gdy produkuję moje – na najlepszym krawcu na świecie.
Te najlepsze mają jedną wadę – są zrobione z jedwabiu czyli trochę za chłodne na polski klimat. Dlatego koszule do Sklepu Kolonialnego produkuję z bawełny.
***
Koszule wydały mi się uroczym pomysłem i naturalną konsekwencją – robię „Boso przez świat”, handluję marzeniami, dodam do tego koszule i ludzie będą mieli w domu trochę radości i szczęścia; pamiątkę ze świata, do którego sami raczej nie pojadą, ale ja byłem i mieli mnie na ekranie we własnym domu.
Pierwsze koszule do filmów „Boso…” musiałem uszyć z materiału na zasłony. Miałem już wtedy całą szafę koszul hawajskich, ale każda z nich była w jednym egzemplarzu, a na plan filmowy potrzebujesz mieć koszul co najmniej pięć identycznych. Nie miałem tyle, więc uszyliśmy z jedynego materiału w miarę „hawajskiego” i to były zasłony, albo coś na damską kwiecistą sukienkę kupione w polskim sklepie.
A czemu do filmu potrzeba aż pięć identycznych?
W jednej nagrywasz, druga czeka w torbie jako rezerwowa – na wypadek gdybyś się w trakcie zdjęć czymś oblał, lama na ciebie napluła lub niechcący usiadłeś w ognisku i cię osmaliło. Dwie kolejne są na dzień następny, gdy te pierwsze dwie idą do prania. A piąta jest wieczorowa, bo po zdjęciach idziemy na kolację, ale przecież nigdy nie wiadomo, czy przy kolacji lub po drodze, nie zdarzy się coś ciekawego, co koniecznie trzeba złapać do kamery. Dlatego w trakcie każdego wyjazdu WC jest ubrany w koszulę filmową zawsze i wszędzie. Czasami nawet wtedy, gdy śpi. Gdy śpimy u Indian, w hamakach, to przecież nawet nocą może się zdarzyć, jakiś interesujący atak tapirów na nasze obozowisko – dlatego operator kamery śpi z kamerą, dźwiękowiec śpi z mikrofonem, a WC śpi w piątej koszuli.
***
Pierwsze koszule z myślą o handlu uszyłem sobie na wyspach Vanuatu. To z grubsza ta sama część świata co Hawaje i mieli tam po pierwsze tanie krawcowe, a po drugie doskonały pstrokaty materiał, który mi się BARDZO podobał. Kupiłem belę i kazałem szyć. Tę scenę wsadziliśmy nawet do jednego z filmów. Po powrocie znalazłem producenta tego materiału, zamówiłem koszul dziesięć tysięcy, własne metki i tak to się zaczęło. Po pierwszych dziesięciu tysiącach kolejne dziesięć, a potem ludzie zaczęli prosić o jakieś inne wzory. Zrobiłem. I robię nadal.
Od tamtego wyjazdu na Vanuatu przed kamerą występuję już wyłącznie w koszulach z mojego sklepu – sam noszę to czym handluję i nie handluję czymś czego sam bym nie założył. Uczciwy interes.
PS
A o tym czemu chodzę boso opowiadałem wiele razy. Szedłem wtedy piechotą z Panamy do Kolumbii – dżungla Darien. Miałem na nogach najlepsze buty robione dla komandosów, które nabyłem (nie mylić z „kupiłem”) od amerykańskiego wojska nad Kanałem Panamskim. I w moich butach chlupało od potu i było gorąco. Wilgotno, ciemno i ciepło – idealne warunki dla pleśni i grzybów. Moje stopy zrobiły się jak marmolada. A przede mną indiański przewodnik boso. Mógłby sobie uszyć sandały ze skóry, miał przecież skórzaną torbę i kołczan na strzały, czemu więc nie zrobił sobie sandałów? Patrzyłem na jego zdrowe pięty przez kilka dni i w końcu przyszło mi do głowy, że musi być jakiś rozsądny powód dla którego Indianie wolą chodzić boso. Wtedy zdjąłem i wywaliłem te moje buty komandosa. Po raz pierwszy ruszyłem przez dżunglę boso – jak Indianie – i okazało się, że to bardzo dobry sposób. Dużo wygodniejszy, niż najlepsze nawet buty. I zdrowszy.
Urazy stóp? Prawda – to indiańska codzienność, ale wolisz wyjąć kolec i iść dalej, niż leczyć zapleśniałą marmoladę.
-
Koszula egzotyczna beżowa250,00 złOceniony 4.43 na 5 na podstawie 7 ocen klientów
-
Koszula egzotyczna hibiskus granatowa250,00 złOceniony 5.00 na 5 na podstawie 1 oceny klienta
-
Koszula egzotyczna wieczorowa250,00 złOceniony 5.00 na 5 na podstawie 1 oceny klienta
-
Koszula z odcinków “Boso” kręconych w Peru250,00 złOceniony 4.67 na 5 na podstawie 3 ocen klientów
-
Koszula egzotyczna biała250,00 zł
-
Koszula egzotyczna nieb. żółte kwiaty250,00 złOceniony 5.00 na 5 na podstawie 1 oceny klienta
One Reply to “KOLOROWE KOSZULE WC”
[email protected]
Wojtku mam wszystkie koszule oprócz tej białej…ale…w końcu ja kupię