Autostradę przez morze zbudowano sto lat temu. Na początku XX wieku to była bardzo porządna betonówka. Na dzisiejsze czasy jest trochę wąska, ale tu na wyspach brak miejsca na szerszą.
Zatrzymałem się na noc w starym Marriottcie. Ten hotel ma jakieś 60 lat, architektura przypomina czasy, gdy w USA kupowało się ogromne szpiczaste cadillaki. Ludzie, którzy tu mieszkają, też przypominają tamte czasy, strojem, zachowaniem; ich walizki wyglądają jak rekwizyty ze starego filmu. Hotel pełen emerytów.
Floryda słynie z emerytów. Kończą pracę w Nowym Jorku i na resztę życia przenoszą się na południe. Połowę emerytury wpłacają na konto jakiegoś hotelu i o nic więcej się nie martwią. Codziennie mają posprzątane, co rano świeże ręczniki, wszystkie posiłki jadają w restauracji, ktoś inny martwi się za nich o wodę w kranie i o kablówkę. Floryda słynie z emerytów.
Opalone staruszki, w okularach słonecznych pamiętających Elvisa. W dzień są na plaży. Wieczorami przy drinku z parasolką.
Jeden z nich stanął obok mnie na światłach. Ma wielkie szerokie auto, starsze ode mnie, dach otwarty, klima na full, radio na full. Na oko skończył sto lat, ale słowo “dziadek” jakoś do niego nie pasuje. Wygląda raczej na kogoś, kto wprawdzie ma już sto lat, ale jednocześnie dopiero zamierza się ożenić. Pomachałem do niego i wołam:
– Zapomniał pan zgasić kierunkowskaz !!
– Lewy?
– Tak lewy!
– A to bardzo dobrze. Muszę sprawdzać, bo czasami się przepala.
– ???
– Zna pan ten dowcip o emerytach z Florydy, prawda?
– Znam: ja mówię, że pan zapomniał zgasić migacz, a pan mi odpowiada, że owszem, zapomniał pan wszystko już 20 lat temu i nie może sobie przypomnieć co to było.
– No właśnie. Ten dowcip nie wziął się znikąd… Mam sąsiadów, którzy absolutnie nie powinni wsiadać do samochodu…[W tym momencie zmieniły się światła i przejechaliśmy do następnych.] – No więc mam sąsiadów, którzy absolutnie nie powinni siadać za kółkiem. Mają po sto lat i zapominają zdjąć gacie, gdy siadają na kibel, ale jednocześnie samodzielnie prowadzą auta. Wie pan czemu nie giną w wypadkach? Bo wszyscy się ich boją i omijają z daleka. Ja już też najprawdopodobniej nie powinienem jeździć, więc kilka lat temu włączyłem ten kierunkowskaz na zawsze i złamałem wajchę. Kto mnie widzi, przypomina sobie kawał i omija mnie ostrożnie, jako niebezpieczną demencję. Nie muszę patrzeć w lusterka, mogę skręcać znienacka, zajeżdżać drogę, nic mnie nie obchodzi.
– A czemu akurat lewy? To ma znaczenie?
– Bardzo ważne! Prawy jest niegroźny, bo sygnalizuje, że Pan zaraz zwolni, zjedzie z drogi… Lewy jest zagrożeniem dla innych, że im pan wjedzie pod koła…
***
Natychmiast po tej rozmowie włączyłem na stałe mój lewy migacz i zacząłem spokojnie oglądać pejzaże jadąc jak krowa. Nikt nie miał do mnie pretensji, wszyscy omijali mnie ostrożnie.
baj