CZARNY PROCH, CZARNY RUM

Napisał do mnie niejaki Gluten (opowieści o tym Osobniku pojawiają się tu od kilku lat w okresie Jarmarków Dominikańskich – kto zechce niech poszuka w historii). Napisał i pyta czemu nie piszę? Czy mnie wąż w dupsko ukąsił (tak właśnie napisał – dupsko) i dlatego zamilkłem, czy może książkę piszę? Odpisałem Glutenowi tak:

Serwus Panie Gluten,

Tak, książkę piszę i właśnie dlatego nie piszę.
A teraz to się jeszcze pakuję, bo ja zanim w samolot do Polski wsiądę, nie dolatuję na przesiadkę, lecz jadę sobie zygzaczkiem przez Amerykę i popatruję.

A potem w hotelu przy lotnisku muszę spakować broń i odesłać ją sobie do domu na prerii. Tak proszę Pana, normalną pocztą odsyłam w paczce (z opisem “elementy metalowe”), jak jakąś lampę i zazwyczaj w kartonie po lampie, bo cała broń wchodzi, a karton po lampie ma takie trzymadełka ze styropianu, gdzie wsadzam strzelbę w miejsce lampy, a pistolet w miejsce gdzie był abażur. Resztkę amunicji też zasadniczo mógłbym odesłać, bo skoro zamawiam pocztą i dochodzi to i odesłać można, ale wtedy trzeba kurierem z potwierdzeniem odbioru, czyli drogo i kłopot niepotrzebny. Poza tym większa przyjemność na sam koniec wystrzelać wszystko do reszty. Takie moje zabawy chłopięce.

A w co strzelam? W ostatnią flaszkę rumu, który sączę za kierownicą. I najwięcej frajdy sprawia mi ostrożniutkie sączenie za kierownicą właśnie. Bo ciemny rum, jak Pan wiesz, trzeba lizać, nie chlać. Lizać, a nie łykać. Czyli do samochodu jak znalazł, bo ile Pan wyliżesz tych promili? Mikro i nie kwalifikuje się na mandat. Jadę więc w poprzek Ameryki, pejzaże podziwiam i rum polizuję.
A gdy dnia ostatniego flaszka pusta, wonczas do niej walę z pistoletu i sprawdzam czy rękę mam już wystarczająco pewną, by wracać do hotelu po tym ostatnim rumiku. Takie tam chłopięce zabawy.

Flaszka stoi daleko, ja się opalam i co jakiś czas strzelam. Na początku nie jestem w stanie wcelować, a to oznacza, że powinienem się jeszcze poopalać, zanim siądę za kółko.

Gdy wreszcie flaszkę rozwalę, wstaję i zaczynam walić do wszystkiego, aż mi się amunicja wyczerpie. A potem jadę na pocztę odesłać sprzęt i dnia następnego na lotnisko. Takie, wie Pan – życie prozą, bo trudno strzelanie nazywać poezją. Choć… może. Czarny proch, czarny rum i ja raczący się samotnością mamy w sobie więcej poezji niż czarny chleb, czarna kawa i opętani samotnością.

Do zobaczenia w Gdańsku, Panie Gluten. Stęskniłem się za Wami.

Dołącz do rozmowy

Dołącz do rozmowy

Autor

Wojciech Cejrowski

TO MOŻE PAŃSTWA ZAINTERESOWAĆ

2025-02-13
Zrekonstruowano twarz Świętego Wojciecha
Pod koniec kwietnia 2024 roku w największej telewizji czeskiej ČT24 w wieczornej porze ukazał się 16-minutowy materiał przedstawiający efekt długotrwałej pracy międzynarodowego zespołu ekspertów dotyczącej najnowszej rekonstrukcji twarzy Świętego Wojciecha – o czym w Polsce poinformował 27 kwietnia 2024 roku portal „Opoka”
2025-02-07
Pytanie od użytkownika
Czy przygotowując do picia yerbę wsypuje Pan tylko jeden konkretny gatunek, czy robi Pan jakieś mieszanki z kilku smaków? Może ma Pan jakieś ulubione przepisy na idealny smak mieszanki yerbowej?
2025-02-05
Biografia Kriz Cruz
TOP
Dodano do ulubionych! Lista ulubionych