Kupuję czasami jajka na rancho dwadzieścia mil stąd. Od jakiegoś czasu kury zaczęły pisać listy o tym jak żyją. Proste karteczki naskrobane odręcznie, jak kura pazurem. Krótkie informacje o tym, że zrobiło się za gorąco i nie chce się jaj znosić. Albo, że jest wiosenny wylęg pająków, ale mam się nie martwić, bo kury pająków nie jadają, więc jajka będą po staremu – na diecie z robaczkami, ale bez pająków.
Odpisałem tym kurom. Gdy u mnie była inwazja biedronek, zapytałem czy one lubią biedronki i będę miał teraz jajka na biedronkach? Dostałem odpowiedź, że nie – biedronki są za twarde, niesmaczne i nie mają w sobie mięsa; kury wolą dżdżownice.
Innym razem, na moje zapytanie, czy mają imiona, kury odpisały, że starają się nie mieć. Unikają takich rzeczy, bo to potem utrudnia gospodarzowi jedzenie rosołu, z kury, która była np. Edwiną.