Trump od rana już kilka rzeczy zrobił. A zaczął od tego, że był w kościele by się pomodlić. Promyk nadziei w tym całym szambie.
Nawet osoby niewierzące powinny dostrzegać wartość modlitwy – niech im będzie , że tylko filozoficzną, czy psychologiczną, ale jednak wartość. Otóż kto się modli, ten uznaje, że istnieje ktoś większy od niego, ktoś przed kim trzeba zgiąć kark. Modlitwa jest więc aktem pokory, a pokora, jest przeciwieństwem pychy, czyli u polityków rzecz bezcenna.