– Czym plujesz, Jeff?
Równie dobrze mogłem go zapytać “Co żujesz Jeff?”, ale ponieważ akurat splunął…
Jeff płynnym ruchem przejechał po kieszonce na sercu, wyciągnął stamtąd okrągłe pudełko popularnego tytoniu. Jeden ruch, ćwiczony wiele razy każdego dnia, przez wiele lat życia od nastolatka do śmierci. Ten ruch, płynny, bezwiedny, jak oddychanie, mają tu wszyscy kowboje, bo wszyscy żują tytoń. Żują i plują.
Jeff położył przede mną okrągłe pudełko znanego tytoniu Copenhagen.
– A ty co wąchasz, Gringo?
Położyłem przed nim czerwone pudełko tabaki.
***
Nałogowcy jacyś, zapyta ktoś. On żuje, ja tabaczę – o co chodzi?
Chodzi o kurz na prerii. W gębie masz sucho i w nosie masz sucho, bo na całej prerii sucho i gorąco. Wszystko pyli i kurzy – grunt, trawa, cały twój sprzęt, każda deska napoczęta przez korniki. Kurz jest podstawowym pierwiastkiem prerii. A kurz się klei w nosie, do języka, podniebienia i zębów. I ostatecznie trudno ci oddychać, a w gębie masz poczucie jakbyś zjadł łyżkę popiołu. Co robić? Można zapić wodą, ale to oznacza, że połkniesz ten kurzu. Płukanie nosa też kłopotliwie. A kurz się klei nawet do suchego, bo od gorąca jest naelektryzowany. Najłatwiej jest zażyć tabaki. Tabaka drażni śluzówki i robi to przyjemnie. Z podrażnionych śluzówek cieknie. Kurz się odkleja, spływa i możesz go wysmarkać.
Tytoń do żucia działa podobnie – też powoduje że robi się mokro w ustach i potem trochę w nosie, i kurz spływa, i możesz go wypluć.
Dlatego pracujący na prerii żują. Lub tabaczą.
***
– Gringo, tam dokąd jeździsz latem, też jest preria?
– Nie ma.
– To po co wam tabaka?
– Mamy swoje smrody.
– Jakie?
– Pracowałeś kiedyś w kurniku lub chlewie?
– Nienawidzę świń! Uczciwy człowiek jada wyłącznie wołowinę.
– Też tak uważam. Świnie są brudne, obrzydliwe i zbyt inteligentne, żeby je jeść.
– A bekon, Jeff? – wtrącił się Ed. – Codziennie na śniadanie żresz jaja z bekonem. Bekon pochodzi ze świń, Jeff. Ze świń! Nie wiedziałeś?
– Zamknij się, Ed – powiedział Jeff.
Ed się zamknął, ale z chichotem.
– Ed – Jeff nie dał za wygraną – ty też żresz jaja na bekonie. Wszyscy żrą. Więc co się śmiejesz?
– Owszem, żrę, ale ja nie mówię, że nienawidzę świń. Ha!
– Ale nienawidzisz, prawda?
– Prawda. Świnie są obrzydliwe, więc nienawidzę, ALE O TYM NIE MÓWIĘ. Babcia mnie nauczyła, że się nie wybrzydza na jedzenie.
– Hm. To czemu w ogóle jesz bekon, skoro świnie są obrzydliwe?
– Wiele rzeczy obrzydliwych, jest jednocześnie smacznych, prawda Jeff?
– Hm.
– Wiele rzeczy niesmacznych, jest jednocześnie zdrowych, prawda?
– Hm.
– Wiele razy po prostu nic innego nie ma; wyłącznie coś obrzydliwego, prawda?
– Hm.
– Czasem jesteś w gościach i nie wypada odmówić, prawda?
– Ed…
– Co?
– Zamknij się.