Siedzę na ganku i majtam nogami…
Pół godziny temu, chciałem zaatakować samego siebie, ale teraz już na prerii panuje spokój – słońce opada, adrenalina odpływa.
Przechodząc koło lustra zobaczyłem kątem oka obcą mordę w moim domu. Zanim do mnie doszło, że morda jest moja własna, przez chwilę chciałem się zaatakować.
O świcie dostałem w ryj garścią porannego żwiru. Kto we mnie rzucił? Wiatr. I potem tarłem oczy i zrobiłem sobie na gębie rozmazane, jak kobita co się spłakała w makijażu. Później byłem w naszej wiosce, spotykałem ludzi, rozmawialiśmy, ale żaden się nie zająknął, że mam coś na gębie – widocznie uznali, że u nienormalnego to normalne. Obgadaliśmy interesy, pożegnaliśmy się jak zawsze, żaden z nich nawet okiem nie mrugnął, że coś nie tak! Typowi kowboje: Trzymaj język za zębami, gdy sprawa nie jest twoja; a gdy jest twoja, tym bardziej.
Wróciłem do domu, zmyłem gębę i teraz siedzę.
… na ganku i majtam nogami, wcale nie żałuję, że nie jestem z Wami.
baj