Siedzę w śniegu, co za świństwo, całe auto oblepione, a my w drodze na ostatni w tym roku występ: Tarnowskie Góry, dzisiaj o g.19.
W Tarnowskich sala jest w pewnym sensie z gumy, więc gdyby ktoś z Państwa bardzo mocno pragnął załapać się jeszcze na ostatniego Cejrowskiego przed wyjazdem do Arizony, to załatwimy to jakoś. Proszę przyjeżdżać.
***
A ja teraz muszę naprzepraszać Poznań, bo po występie nie zrobiliśmy wspólnej foty. To z wrażenia. Bawiłem się nieźle, Państwo chyba też, pomimo, iż Organizator mnie porządnie nastraszył wszystkim po kolei. Na dwie godziny przed występem wchodzi do garderoby i mówi: obrazu nie ma.
– Ale to jest kino, więc jak może nie być obrazu?
– Projektor się zepsuł.
– Acha.. czyli co? Mam zrobić przedstawienie bez obrazków… OK…
– Będzie z obrazkami, naprawiają maszynę, ale nie będzie próby.
– Zawsze robię próbę!
– Nie dziś, bo inaczej nie naprawią projektora.
– OK…
– Acha i mikrofony przerywają, więc musi Pan trzymać się środka sceny. Gdyby poszedł Pan za daleko na bok, to mikrofon zgaśnie.
– OK…
– I jest spore ryzyko, że Pan spadnie ze sceny, bo to nie jest scena tylko taki czarny podest i nie widać gdzie się kończy, bo jest czarny i dalej też jest czarno, ale jeśli Pan spadnie to z wysokości jakiegoś metra, czyli niewiele, OK?
– OK…
– Acha i nie będzie Pan miał podglądu ani pilota.
– To jak mam zmieniać obrazki bez pilota?
– Nie wiem, Pan coś wymyśli.
Wymyśliłem, ale z tego wszystkiego zapomniałem o fotografii z Publicznością na koniec. Poznaniu wybacz – zrobimy foto następnym razem, czyli jakoś w maju.
baj
p.s. W Texasie NIE MA ŚNIEGU.