Na Jarmarku spotykam różnych; typów, typki. Prowadzimy konwersacje wieloletnie. Zaczynamy jakiś temat, przerywamy, mija rok, kontynuujemy po roku, potem ciągniemy przez kolejne kilka lat. Konwersacje, jak partie szachów korespondencyjnych. I są one zrozumiałe. Poza jedną.
Jest taka jedna bardzo inteligentna i wykształcona Pani, którą też spotykam od lat, witamy się serdecznie, a nawet wylewnie, lubimy się bardzo, jesteśmy za sobą stęsknieni, a kiedy się już spotkamy, gadamy i gadamy, i gadamy… A po tej rozmowie, serdecznej, dowcipnej, wylewnej, stęsknionej i BŁYSKOTLIWEJ jak zestaw srebrnych noży, po tej rozmowie upragnionej, ja zawsze stwierdzam, że nie wiem o czym rozmawialiśmy, bo wprawdzie wiem co ja powiedziałem tej Pani, ale absolutnie i nigdy nie wiem co ona powiedziała mnie. I… nie przeszkadza mi to oczekiwać kolejnej rozmowy z utęsknieniem.
Zapraszam na Jarmark, na moje stoisko niedaleko fontanny z Neptunem. Dziś postoję do g.18, jutro (sobota) podobnie. Przychodźcie, przyjeżdżajcie. Jestem. Można pogadać o czymś lub tylko wymienić uczucia.