ZAMUROWANY

utworzone przez | 04 sie 2018 | Dziennik pokładowy, Dziennik rozrywkowy | 0 komentarzy

Zabrałem na Jarmark kumpla z USA – tego, który pomagał mi stawiać westernowy wiatrak do pojenia krów. Na Boże Narodzenie zawiozłem mu do USA stary zegar szafkowy w prezencie, bo on jest mechanik (od wiatraków) i bardzo ceni sobie stare mechanizmy działające bez szwanku ponad sto lat. Ma tych zegarów kilka, dostał kolejny i zawiesił w kantorku koło warsztatu, gdzie składa te wiatraki.

Pytam czemu w kantorku? Czy zegar mu się nie podoba? Przywiozę ci inny, lepszy… (On jest kowboj, więc pytania wprost są jak najbardziej na miejscu.)

– Podoba mi się bardzo! W domu bym go oglądał rano przy wstawaniu i potem wieczorem po robocie, gdy padam. A tu, patrzę na niego cały dzień. Słucham jak tyka, jak bije. Jest doskonały.

– Przyjedziesz do Polski na stawianie wiatraka, to cię zabiorę na Jarmark Dominikański, gdzie takich zegarów jest pełno.

Nie bardzo zrozumiał co mam na myśli mówiąc “pełno”.

Dopiero wczoraj w pierwszym namiocie z zegarami… Stanął, gapi się. Nagle wychodzi.

– Muszę wyjść, bo oszaleję. Może jednak wezmę tę tabletkę…

Wcześniej proponowałem mu – prewencyjnie – środki uspokajające, a on myślał, że to takie żarty. Teraz zrozumiał – nie chciałem, by mu się korki przepaliły, gdy zobaczy nasze polskie “pełno”.

– Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tyle działających zegarów na raz!!! Czy ja tu mogę zamieszkać?

– Gdzie, w Gdańsku?

– Nie! W tym jednym namiocie! Na resztę życia! Chcę tu być zawsze i słuchać tego tykania.

A potem one wszystkie po kolei zaczęły bić i kolega musiał wyjść na świeże powietrze zjeść tabletkę.

***

Zbiera też stare lampy naftowe, bo uważa, że pewnego dnia albo coś na słońcu wybuchnie, albo Koreańcy wystrzelą w górę rakietę nuklearną i nagle na świecie zgaśnie prąd. To go wziąłem do znajomego lampiarza na Jarmarku.

Kumpel wszedł do małego zielonego namiotu stanął i stoi – sam na sam z kilkudziesięcioma lampami, każda piękna, stuletnia i działająca. Znam tę jego reakcję, gdy jest oniemiały, więc go tam zostawiłem, poszedłem przywitać się ze znajomymi handlarzami, obszedłem rewir, dostałem nalewkę, podarowałem nalewkę, zostałem zaproszony na flaszkę, grzecznie odmówiłem jak zwykle, kupiłem dla ocalenia fragment gotyckiego ołtarza rozebranego w Niemczech, bo “kościół już niepotrzebny i go przerabiamy na apartamenty“… Po godzinie wróciłem zabrać kumpla, bo stał nieporuszony tak, jak go zostawiłem. Jego czas stanął.

– Chodź. Dam ci zupy i drugą tabletkę. Wrócimy tu jutro. Chodź.

– Czy możemy wrócić od samego rana i ja tu sobie postoję cały dzień?

– Dobrze. Ja jutro stoję na moim stoisku od g. 9 do 18, to cię tu zaprowadzę i ty sobie postoisz w tym namiocie z lampami do 9 do 18. OK? A może wolisz w tym z zegarami?

– NIE WOLĘ. NIE!! Bo w tamtym z zegarami umrę. Tam jest zbyt ładnie. Postoję przy tych lampach naftowych, OK?

– OK.

***

Jest sobota.

Kolega od wiatraków stoi i gapi się na lampy. A mnie proszę szukać w pobliżu wejścia do PTTK na ulicy Długiej. Dziś niestety cały #JarmarkDominikański pozagradzany, bo organizują te biegi sportowe i wszędzie porobili zatory z barier, ale proszę się jakoś przedostać.

Będę wytrwale od 9 do 18.

baj

0 komentarzy

Wyślij komentarz

yerba mate kurupi

DZIENNIK ROZRYWKOWY

OSTATNIE WPISY

U fryzjera

Są takie miejsca, gdzie fryzjer jest tylko MĘSKI. W tych miejscach kobiety fryzjerów nie potrzebują, bo noszą warkocze, a gdy warkocz robi się zbyt długi i zaczyna klepać po pupie, zaczepiać o klamki i sprzęty, to albo go zwijają na głowie w obwarzanek, albo obcinają kawałek długości jednego łokcia, a reszta rośnie dalej.

WC o serii książek Halika

Nikt przede mną nie pofatygował się ani nie wysilił, by iść do domu Tony’ego Halika i przekopać wszystkie Jego szafy w poszukiwaniu fotografii i tekstów.

Kolejność czytania

Książki piszę tak, by można je było czytać w kolejności dowolnej – to nie powoduje utraty przyjemności i nie istnieje „kolejność nieprawidłowa”.

Żyto ze Starego Młyna

Żyto było mielone w nowym STARYM młynie. Nowy, bo poprzednio mieliłem gdzie indziej, a STARY, bo ten młyn jest starej daty, w starym budynku z cegieł.

DZIENNIK POLITYCZNY

OSTATNIE WPISY

Flaga Kociewia

Jestem Ambasadorem Kociewia. Przyjąłem ten tytuł z wahaniem, gdy mi go zaproponowano. Przyjąłem i wziąłem na siebie powiązane z nim...

WOŁYŃ [edit]

"Wołyń pamiętamy" - to nie jest hasło wystarczające.WOŁYNIA NIGDY NIE WOLNO ZAPOMNIEĆ - to jest lepsze.Groby na...

Disney & LGBTQ+

Kiedyś - już jako osoba mocno dorosła - jeździłem do Parków Disneya i bawiłem się świetnie. Mam kilka książek o twórcy tych parków i...

Koszyk0
Koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy
0