Przyleciał koliber

utworzone przez | 19 kwi 2017 | Dziennik pokładowy, Dziennik rozrywkowy | 0 komentarzy

Nawet nie wiedziałem, że je tu mamy! Niby tu i tam gospodynie wieszają sobie przy domach karmniki dla kolibrów – widuję często – ale żywego kolibra przy tych karmnikach, jakoś nigdy. Nie w Arizonie!
Koliber na prerii jest raczej niepokojący niż przyjemny, bo z daleka przypomina osę szukającą miejsca na gniazdo. Taką dużą osę w najgroźniejszym możliwym typie. (Polski szerszeń przy tej osie, to jak szept przy wrzasku.)
Przyleciał koliber. Byłem akurat przy strzelbie i w nastroju na strzelanie, więc prawie go posunąłem śrutem. W ostatniej chwili zorientowałem się, że to jednak koliberek, więc dałem mu żyć – niech go sobie upoluje coś innego, nie ja. (A przy okazji: to ciekawe czy coś jada kolibry? I co? Co na nie poluje? Węże? Nadrzewne jaszczurki? Inne ptaki? Czy może koliber jest za mały i nic go nie chce porwać poza wiatrem?)

***

No więc kolibra ocaliłem, do strzału nie doszło, ale miałem intencję strzelić śrutem do osy.
Naprawdę, panie WC? Śrutem do osy? Czy panu się kompletnie pomieszało?
Pomieszało mi się już dawno – gdyby Państwo mieli takie życie jak ja, też by się Wam pomieszało – ale do osy planowałem strzelić zupełnie racjonalnie i bez emocji. To miał być eksperyment naukowy. Chciałem (nadal chcę) sprawdzić czy z bliskiej odległości, gdy śrut nie jest jeszcze rozproszony, da się skutecznie walnąć w osę bez wstawania z bujanego fotela. Takie oto na prerii miewamy pomysły. Rozrywki. Zamiast telewizji. Zamiast miast. Zamiast restauracji, dyskotek i kin. Wy się bawicie komórkami, my się bawimy osami, strzelbami.

***

A w ogóle to czekam na wściekły rój, a nie na pojedynczą osę.
Pisałem coś o wściekłych rojach? Zdarzają się o tej porze roku.
Otóż czasami osy nie latają pojedynczo, lecz przylatuje ich cały rój, który jest agresywny, mięsożerny i wściekły. Nastawiony na mord. Osy są podniecone jak wikingowie w czasie wojennego szału.
Taki rój, bywa, że zabija ptaki w locie, a potem je opada i zjada.
Nie jest to widok przyjemny.
Taki rój, bywa, że wyląduje na krowie. Krowa wprawdzie przeżyje, ale… najczęściej trzeba ją szybko zastrzelić. Gdy osy na niej żerują, krowa popada w szaleństwo ze strachu, a przy okazji łamie sobie nogi.
Taki rój, bywa, bardzo rzadko, ale jednak, bywa, że atakuje ludzi…
Dlatego chciałem sprawdzić (nadal chcę) czy, gdy się strzeli do takiego roju ze śrutówki, to on zmienia zdanie i kierunek lotu? Czy, gdy rozgrzane i cuchnące spalonym prochem kulki ołowiu przelecą przez rój, to czy to zmienia jego kierunek, nastawienie i podejście do człowieka, który strzelił?
Zasadzam się więc na rój i czekam.

***

Zazwyczaj ludzie nie czekają, lecz unikają roju. Gdy tylko jakiś zobaczą, chowają się na chwilę w domu. Te wściekłe roje nie mają czasu na dobijanie się do ciebie przez szybę – gdy im zejdziesz z oczu, idą od razu na jakiś następny cel. Byle się w coś szybko wgryźć. Zazwyczaj więc ludzie nie czekają na rój, lecz chowają się na chwilę do domu i mają po kłopocie.
Najbardziej leniwi nie chowają się, bo im się nie chce wstać, lecz wyciągają spod bujanego fotela pojemnik ze szprejem na osy. Pojemniki takie są wiosną do kupienia we wszystkich sklepach i każdy ma tego kilka sztuk w domu, koło domu, w stodole i w samochodzie. Pojemnik jest pod mocniejszym ciśnieniem, niż zwykły dezodorant i ma rozmiar małej gaśnicy. Psikniesz i… wściekły rój znika w konwulsjach. Chyba, że nie zdążysz psiknąć. Albo chwyciłeś za szprej sprzed trzech lat i on już nie psika. Albo psiknąłeś, ale wiało w złą stronę i wszystko wylądowało na twojej twarzy…
Na prerii zawsze jest jakieś “chyba że”, które potem albo kończy się w szpitalu, albo na cmentarzu, albo w knajpie, gdzie każda nowa opowieść z serii “chyba że” jest witana owacyjnie.

***

Mam szprej.
Mam szczelne drzwi i okna.
Mógłbym się schować lub zasłonić szprejem, ale… ja chcę przeprowadzić ten eksperyment naukowy ze strzelaniem do roju. Chcę sprawdzić jak wściekły rój zareaguje na rozpędzoną garść śrutu cuchnącego spalonym prochem.
Siedzę więc na moim porczu, siedzę ze strzelbą na kolanach i czekam na rój. Koliber przyleciał, prawie dostał, ale nie dostał i odleciał. Wszyscy są lekko poddenerwowani, bo… bo zawsze może się zdarzyć jakieś “chyba że”. Ale jest też to drugie “chyba że” dla którego robi się takie rzeczy:
“Chyba że”… uda mi się skutecznie przepędzić rój strzałem ze śrutówy. Ha-haa! Wówczas nasza knajpa będzie pełna wiwatów. Wówczas moja nowa metoda na osy przejdzie do legendy Dzikiego Zachodu (który już nie jest taki dziki, ale jakoś nie chcę o tym pamiętać). Siedzę więc ze strzelbą na kolanach i przysypiam sobie w słońcu zachodu.
Przyleciał koliber.
Czekam na rój.
Przysypiam.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

yerba mate kurupi

DZIENNIK ROZRYWKOWY

OSTATNIE WPISY

RZUT NOŻEM

Mam u mnie na wsi w PL duży plaster drewna wycięty z grubej sosny. Ustawiłem go na drewnianym trójnogu i służy do rzucania nożami. W USA...

AUDYCJA PODZWROTNIKOWA

W radiu WNET mieliśmy kilka przerw, każda z nich była naturalna. Nadawaliśmy ostatnio w kratkę, bo albo Lany Poniedziałek, albo Dzień...

MATERO ZE SZKŁA

Ten pomysł ma ponad dziesięć lat - matero ze szkła, bardzo proste w utrzymaniu i do zrobienia w Polsce. Bo Polska słynie na cały świat z...

LAMPKA BETLEJEMSKA

Kręciliśmy wtedy moje najlepsze odcinki „Boso przez świat” – seria z Jerozolimy. Kto je widział ten wie, że nic lepszego nie nakręciłem,...

DZIENNIK POLITYCZNY

OSTATNIE WPISY

KONCERT na 250 OSÓB

Od 14 czerwca będą możliwe koncerty, z maskami na twarzach. Maksymalnie 250 osób. Jaka naukowa teoria za tym stoi? 250 osób na stadionie...

TURÓW

Turów. „Polubowne” załatwianie sprawy z Czechami. Przygotowanie wytycznych do podpisania Umowy – odszkodowanie w wys. ponad 200 mln...

Aborcja

Teraz, gdy Polska zapłaciła tak wiele za częściowe ograniczenie aborcji, prawdziwy mężczyzna powinien iść do pełnego zwycięstwa. Tymczasem Duda i spółka się wycofują.

ZAKOŃCZYĆ PLANDEMIĘ

Chciałbym tu być. I powinienem. Poprzednio byłem – protestować przeciwko PRZYMUSOWI szczepień. Kto chce, niech się szczepi, nikomu nie zabraniam. Ale niech mnie nikt nie zmusza bym zaszczepił siebie wbrew mojej woli.

TUŻ PO DEBACIE

To nie była debata, bo nikt z nikim nie miał szansy debatować. Czyli oszustwo w tytule. A debaty prawdziwe są ważne, bo pozwalają sprawdzić jak kandydat sobie poradzi, gdyby go Putin zaskoczył publicznie jakimś nieprzewidzianym pytaniem.

Koszyk0
Koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy
0